Skróty klawiszowe:

Pokaż moduł: Skróty klawiszowe.

Strona wykorzystuje pliki cookies.
Dowiedz się więcej...

biblioteka@bibliotekaniegowa.pl

34 31 510 72

Czytanie otwiera umysł

Czytanie otwiera umysł

Biblioteka Publiczna Gminy Niegowa

Blog

"SERCE W JASKINI" - LEGENDA AUTORSTWA PANA ZDZISŁAWA ADAMCZYKA

"SERCE W JASKINI" - LEGENDA AUTORSTWA PANA ZDZISŁAWA ADAMCZYKA

Zachęcamy do przeczytania legendy "SERCE W JASKINI" Pana Zdzisława Adamczyka!

Gmina Niegowa położona jest w malowniczej Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. 

Licznie występują tu wapienne ostańce i jaskinie.

Jedna z nich, znajdująca się w miejscowości Ludwinów, zainspirowała Naszego lokalnego twórcę do napisania legendy "Serce w jaskini".

Życzymy przyjemnej lektury!

S E R C E   W   J A S K I N I.

Hej, jest ci u nas na Jurze jaskiń bez liku.

A  różne one są – jedne głębokie że wchodzić strach bez światełka, inne płytkie co słoneczko zagląda do nich, drugie niskie a kręte, jeszcze insze przestronne takie że i mieszkać by można.

Dużo, dużo ich i wszędzie gdzie skały bieleją, tam i jaskinie znajdziesz na pewno.

Ma i Ludwinów jaskinie, a jedna od wszystkich jaskiń inna, a i tajemnicę skrywa taką że teraz mało kto wie o niej.

Dawno, dawno to było, a chociaż stare to dzieje, tak jak dzisiaj ludzie tu mieszkali, jeno chałupy drewniane były, nie takie piękne jak dzisiaj domy murowane.

Były też i panny, bo co jak co, ale ludwinianki słynęły na okolice z urody, a też gospodarne i pracowite były, to i kawalerów sporo tu się kręciło.

Wszyscy oni zgodni byli – ze wszystkich dziewczyn Jadwisia najpiękniejsza, toteż najwięcej przy niej się ich kręciło.

Ona zaś dwóch sobie wybrała, z nimi chadzała, tańcowała, z nimi najchętniej rozmawiała, a że śmiać się lubiła, starali się oba by jej tej radości przysporzyć.

Jeden, Stacho był gospodarski syn, ojciec szmat ziemi miał, do tego lasu sporo, chałupę dużą z izbami jasnymi, zaś ten drugi Zbychu synem był owczarza.

Sporo owiec miał, z wełny, ze skór na kożuchy też pieniążki mu się sypały, biedy nie było.

Z czasem koleżeństwo między Stachem i Zbyszkiem psuć się zaczęło, wiadomo, o pannę szło, każdy chciał tym wybranym być, tym jedynym.

Zaczął Stachu z druha szydzić, za plecami obmawiać, na potańcówkach zagarniać Jadwisię dla siebie, że wyrywać się musiała by ze Zbyszkiem potańcować.

Zły był - ostaw tego baraniego łba do dziewczyny mówił, niech się z owieczkami bawi.

Zbychu taki nie był, po staremu w Stachu kolegę widział i chociaż strasznie mu się Jadwisia podobała, przyjaciela też chciał mieć.

Zimą to było, śniegu sporo, zaprzągł Stachu konika do sań i Jadwisię na sannę zabrał.

Wiózł ją i namawiał by z tym owczarkiem spokój sobie dała, wreszcie że żoną jego będzie. Że ojciec obiecał dom im postawić, pola kęs ustąpi, a u Zbycha w owczarni mieszkać będzie i nalegał by mu rękę obiecała.

Broniła się panna przed tym słowem, to nerwy go wzięły, jął konia poganiać, coraz szybciej sanie jechać zaczęły.

Prosiła Jadwisia:

- Wolniej, wolniej, gdzie tam!

W saniach stanął, batem strzelał, wioo, a wioo pokrzykiwał!

Zwolnij - prosi dziewczyna, słowo mi daj a zwolnie ,odkrzykuje a konia batem śmiga!

Zawadziły sanie o kamień, przechyliły się, jął konia hamować, nie zdążył, wywrócił sanie, w śnieg wpadli.

Miast dziewczynę ratować, konia prać biczem zaczął a wrzeszczał na zwierzę ze złości!

Pozbierała się Jadwisia, doskoczyła, za rękę go łapię:

- Przestań, co on winien ostaw go, nie bij!

Odepchnął ją, aż z powrotem w śnieg wpadła, jeszcze leżącej batem dał!

Wstała i poszła ku domowi.

Jakoś udało mu się sanie postawić, nawrócił i dogonił ją.

Siadaj Jagusia, nerwy mie wzięły, koń głupi i tyle. Nic nam się nie stało, śnieg miękki.

A stało się! Wyszło żeś okrutnik, tyś konia gnał, nie on głupi, on robił coś kazał!

Mnie też batem dałeś, to i ja głupia?

Boś się wtrąciła! Mój koń to moja wola, robie co chcę, tobie nic do tego!

Jak tak, to ostań z koniem, ja cię znać nie chcę, okrutniku!

Zimą jeszcze podjeżdżał pod dom Jadwisi, chociaż jej matka wychodziła i mówiła że widzieć panna go nie chce, na zapustnych tańcach Jadwisia tylko ze Zbychem bawiła się, on inne panny obtańcowywał, Jadwisi jakby nie widział.

Wiosna przyszła, dni dłuższe, wieczory cieplejsze, Jadwisia jak tylko swoje na obejściu zrobiła, biegła na łąkę do Zbyszka i razem owce do owczarni pędzili.

Też tak zrobiła. Ale jego przy owcach nie było, chociaż wołała i szukała wszędzie.

Zagnała owce, rodzice Zbyszka bardzo się zdziwili, że owce zostawił, ale nocka przyszła, jak szukać po ciemku. Rano znowu zacząć mieli.

Ledwo dziewczyna ranka doczekała, szarzało a już biegła na łąki. Umyśliła aby między skałki iść, może tam spadł, może potłuczony leży. Ale nie było go.

Wiedziała że tam jaskinia jest, zajrzała do niej, ciemno tam, nic nie widać, bała się iść bez światełka. Jak raz słońce się pokazało i promienie przez dziurę w powale do jaskini wpadły a na ścianie kształt serca się pojawił. I tam go znalazła, leżał z głową rozbitą, we krwi całą ale żył jeszcze. Pobiegła panna po pomoc, zanieśli do domu, ojciec owczarz, na leczeniu się znał, zajął się nim.

Wtedy jak doszedł do siebie, opowiedział że to Stacho przyszedł na łąkę do niego i jął go namawiać by Jadwisi się wyrzekł.

Nie zgadzał się, chociaż mu pieniądze duże obiecywał!

Wtedy zawołał:

- I tak twoja nie będzie!

Kamieniem w głowę go uderzył, aż omdlał.

Pewno wtedy go do jaskini zawlókł pewny że nie żyje.

Zebrali się ludzie we wsi, ujęli Stacha i żandarmom zawieźli, sądy zbójowi srogi wyrok dali. Jak go do więzienia wieźli, akurat Jadwisia ze Zbyszkiem ślub brali.

Długo i zgodnie razem żyli, może i skromnie, ale w miłości i szczęściu.

Tak to wszystko się dobrze skończyło, ale nowy zwyczaj się narodził - oto panny ludwinowskie prowadziły swych chłopaków do jaskini i czekały aby im serce się pokazało, bo to szczęśliwe i długie małżeńskie pożycie wróży.

I to działa, nie słychać w Ludwinowie o rozwodach!

Tylko czy to aby serce z jaskini robi?

Przecież ludwinianki jak dawniej piękne, mądre, zaradne.

To kto by taki skarb zostawił?

 

 

 

 

26

PAŹ

2023

343

razy

czytano

71/340

bibliotekaniegowa.pl

Zdjęcie: Więcej o tej stronie.

Rys historyczny

W 1946 ro­ku Ra­da Mi­nistrów wy­da­ła de­kret o organizowaniu sie­ci bibliotek publicznych. W następstwie tego dekretu Gminna Rada Narodowa powołała w 1949 roku Bibliotekę Publiczną w Niegowie.

Stanowisko kierownika Biblioteki objął Jan Sztuka, placówka znalazła swą siedzibę w Szkole Podstawowej w Niegowie. Stan księgozbioru po 1949 roku wynosił 940 woluminów.

Logo serwisu.

Biblioteka Publiczna
Gminy Niegowa

Wyszukiwarka

Twoja przeglądarka internetowa, bądź system operacyjny, nie wspierają lektora w polskiej wersji językowej.

Wnętrze jaskini, w kształcie komina, z dużym otworem, w kształcie serca. Zdjęcie z dołu jaskini.

Zdjęcie: Wnętrze jaskini, w kształcie komina, z dużym otworem, w kształcie serca. Zdjęcie z dołu jaskini.
Formularz kontaktowy

Pytanie do burmistrza

Zgłoś usterkę

Formularz zgłoszenia